Dzisiaj miały być kluski kładzione - ale zawsze jak chcę je zjeść, to okazuje się, że w lodówce nie ma mleka! No nic, pomyślałam sobie, zrobię serowe i zjem z prażonym jabłkiem. I co? Okazało się, że mam za mało twarogu. Tak więc, dzisiaj zjadłam gofry. Trochę eksperymentalne - chciałam sprawdzić, jak (i czy w ogóle) wyjdą, jeśli dodam do ciasta starte jabłko. W sumie to nie czułam dużej różnicy, może dlatego, że dałam tylko pół małego jabłka. Były tylko mniej chrupiące, czego nie odbieram zbyt pozytywnie, ale może jeśli dałabym więcej... I tak były smaczne :) Zwłaszcza z dodatkami :D
~~Pełnoziarniste pszenne gofry z jabłkiem, podane z masłem orzechowo-kokosowym i dżemem jagodowo-borówkowym/ twarożkiem i miodem~~
Wiem, zdjęcia są dzisiaj wyjątkowo... nieapetyczne? Zupełnie nie wiedziałam, jak ustawić do zdjęcia. Ah, te niefotogeniczne jedzenie. No i słaby fotograf. Przynajmniej było smaczne - o wiele lepsze od tego, co widać na zdjęciach.
Miłej niedzieli :)
Pychotka i jakie dodatki <3
OdpowiedzUsuńGgggggggooofry <333
OdpowiedzUsuńNie ważne jak wyglądają, ważne że smakowały :)
Też miałam dzisiaj gofry, ale w trochę innej wersji! Twoje musiały być również baaardzo smaczne :)
OdpowiedzUsuńgofry! do tego takie ogromniaste! wpraszam się na jednego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam, zapraszam - zostały dwa :D Może rzeczywiście trochę duże... jakby nie patrzeć, to w końcu duży talerz obiadowy :)
UsuńBardzo smacznie się prezentują i wbrew temu co napisałaś wyglądają chrupiąco! :)
OdpowiedzUsuńByły chrupiące, ale mniej niż zawsze. Jabłko nadało im wilgoci :) I tak były smaczne :)
Usuńco ty opowiadasz, wyglądają pysznie! :)
OdpowiedzUsuń